Karkonosze -> Legendy -> O ucieczce więźnia z wieży Chojnika
 

Graf Hans-Christoph Schaffgotsch, pan zamku na Chojniku, ujął któregoś dnia i uwięził w górnej części baszty zamkowej, pewnego rycerza z Rybnicy o imieniu Lubomir. Rycerz ten przed kilkoma laty obraził grafa w swym zamku. W obecności posła czeskiego króla nazwał on Schaffgotscha gnębicielem i ciemiężcą swych poddanych oraz grabieżcą ich mienia. Schaffgotsch uznał rycerza Lubomira za swego wroga i przysiągł mu zemstę. Napadał na niego podczas polowań w lasach oraz parokrotnie zastawiał na niego pułapki na drogach. Podczas jednej z takich zasadzek, gdy Lubomir jechał do założonego przez siebie klasztoru w Lubomierzu, został ujęty przez czatujących na niego zbirów, wynajętych przez Schaffgotscha i znalazł się w. jego więzieniu. Teraz ten okrutnik postanowił już Lubomira żywego na wolność nie wypuścić.
Daremnie żona więźnia parokrotnie przybywała na Chojnik i błagała grafa o wypuszczenie męża na wolność. Proponowała nawet znaczny okup za niego. Schaffgotsch , był nieugięty i nieczuły na łzy tej szlachetnie urodzonej damy. Na jedno tylko wyraził zgodę. Zezwolił żonie więźnia, by co tygodnia mogła dostarczać swemu mężowi chleb. Z zezwolenia tego biedna kobieta była zadowolona i postanowiła' wykorzystać tę możliwość, by oswobodzić męża. Któregoś dnia przyniosła mu do celi w baszcie zamkowej duży bochen chleba, w którego wnętrzu Lubomir znalazł pilnik do żelaza i linę. Ucieszył się ogromnie i czekał na odpowiednią chwilę. Pewnej burzliwej nocy przepiłował kratę w oknie swej celi i po linie opuścił się w dół. Potem udało mu się szczęśliwie pokonać mur zamkowy i znalazł się na wolności. Tego samego dnia o zmierzchu, wędrując samotnie lasami, dotarł do swego zamku w Rybnicy i do żony, której wyzwolenie swe zawdzięczał.

*

Po dzień dzisiejszy w jednym z okien baszty zamkowej na Chojniku znajduje się wyłamana krata. Jest to dowód wiernej miłości i kobiecego sprytu. W jednym ze średniowiecznych annałów można znaleźć krótką notatkę "Anno Domini 1490 uciekł więzień z wieży".

Grzegorz Krugły